Słowo stycznia ratunek
Wśród słów o najwyższej kluczowości w styczniu 2018 roku oprócz cyklicznie pojawiającej się w tym miesiącu orkiestry, są: himalaista, ratunek i skoczek. Wyrazem, który omówimy, jest zapożyczony z niemieckiego rzeczownik ratunek.
Niemiecki rzeczowniki Rettung, urobiony regularnie od czasownika retten (‘ratować’), został przyswojony polszczyźnie dawno, wraz czasownikiem, najpierw w postaci retunk, następnie wskutek tendencji do hiperpoprawności przekształcił się w ratunka następnie (w XVII w.) znany nam dzisiaj ratunek. Wymowa cząstki ra jako re cechowała gwary północne — podobna zmiana zaszła w innym zapożyczeniu rachunek (nm. Rechnung; por. Boryś 2006).
Wyraz ratunek oznaczał i oznacza nie tylko fakt ratowania, ale też sposób, w jaki komuś można pomóc lub środek zaradczy. W „Ustawie o policyi ogniowej dla miast i miasteczek…” z 1891 czytamy o działaniu ratowniczym: „Właściciele koni są obowiązani pód karą na zarządzenie naczelnika gminy lub osoby do kierowania ratunkiem wyznaczonej, dostarczyć koni pod warunkami, które regulamin ogniowy oznaczy”; ale w zdaniach „Główni winowajcy to drożejąca żywność i paliwa, a ratunkiem silna złotówka, która wpływa na spadek kosztów importu” („Polityka” 17.11.2007) , „Jedynym ratunkiem w takim przypadku pozostaje aktualizacja BIOS-u” („Enter” 3/200) — o środkach, które mogą powstrzymać niekorzystne zdarzenia lub odwrócić ich skutki. „Słownik…” Lindego (1807-1814), słownik polsko-niemiecki Jerzego Samuela Bantkiego (1806), a nawet jeszcze „Słownik wileński” (1861) wspominają o ratunkach wojennych, czyli podatkach na wojnę, a także o ratunku łaskawym (łac. subsidium charitativum) — płaconym przez duchowieństwo dobrowolnym datku w razie uchwalenia podatku nadzwyczajnego — dziś znaczenie całkowicie zanikło.
Ratunek jest związany z bezpośrednim, zwykle poważnym niebezpieczeństwem, co pięknie ujął F. Hölderlin: „Lecz gdzie jest niebezpieczeństwo, //Rośnie także ratunek” („Patmos” 1803). Ratunek staramy się znaleźć przed zagładą, bankructwem (plajtą) czy biedą. Jest on oczekiwany i poszukiwany gdy samodzielnie nie można sprostać żywiołom, nieszczęściom czy przeciwnościom. W relacji z wypadku w kopalni uwięzieni górnicy wspominają: „Zmuszeni byli wrócić i wyszukać sobie suche miejsce, na którem czekali, taksamo, jak my u góry ratunku” („Praca czyli Porządek Chrześciański Pomiędzy Ludźmi: organ Związku Wzajemnej Pomocy dla Chrześciańskich Robotników Górnośląskich” 13 lipca 1929). O ratunek wołamy — dosłownie lub przenośnie, a także prosimy, błagamy, modlimy się w nadziei, że nadejdzie: „Ci do Pana wołali: a Pan w ich frasunku //Prędkiego smutnym dodał ratunku”. (Psalm CVII, przekł. J. Kochanowskiego).
Właściwie utartymi wyrażeniami są ostatnia deska ratunku i w połączeniu jedyny ratunek. Pierwsze z nich odnosi się do sytuacji, w której wszystkie szanse zawiodły: „Draka w południowym Śródmieściu. W tej ostatniej desce ratunku. Z trzciną. Zaczęła się szybko. Po naszym wynajęciu (za darmo, bo pieniądze nie szły. Wtedy!) Wilczej. Parteru. Raz-dwa. Bo przecież – schron. Prawie z miejsca” (M. Białoszewski, „Pamiętnik z powstania warszawskiego”). Drugie — do sytuacji, w której jest tylko jedno wyjście: „Teraz — wszystko przepadło. Zabije go, jak nic. Jedyny ratunek — wyśliznąć się z rąk tego gościa i dać nura w zarośla” (B. Jasieński, „Palę Paryż”), jeden sposób pokonania trudności: „Substancja myśli jest niepochwytna. Ale też pióro, przy którego pomocy próbuje ją pochwycić — albo jej cień, jak byłby się zapewne wyraził — jest tu jedynym ratunkiem, czymś, co unaocznia, utrwala” (J. Hen, „Ja, Michał z Montaigne?”).
Gdy ktoś lub coś jest w niebezpieczeństwie, ruszamy, spieszymy, pospieszamy, biegniemy, pędzimy, a nawet skaczemy i rzucamy się na ratunek: „Zaraz więc kilku zakonników biegną na ratunek, niosąc z sobą posiłek i co potrzeba przy ratunku” — donosi „Kmiotek” z 2 września 1848 o postępowaniu wobec zagubionych w śniegu podróżnych; „ogień się szerzył, przerzucał coraz w inne strony, tak że doprawdy niewiedzieć było gdzie pierwej biedz z ratunkiem” — opisuje pożar „Gazeta Kielecka” trzydzieści lat później (5 lipca 1874); „przybieżono w parę minut po przybyciu straży która już się do ratunku rzuciła” — relacjonuje „Gazeta Handlowa” (15 (27) grudnia 1881 r.) wybuch paniki w jednym z warszawskich kościołów.
Zdarza się, że ratownik nie zdąży na czas, mówimy wówczas, że na ratunek było za późno. Szczególnie dramatyczne są sytuacje, gdy nie ma już szansy, a nawet nadziei, że ratunek przyjdzie w porę, lub gdy okaże się bezskuteczny. We wspomnianej już relacji „Gazety Handlowej” (27 grudnia 1881 r.) o stratowaniu wiernych czytamy: „Tak w jednym jak w drugim szpitalu ratunek był jaknajenrgiczniejszy ale dla 27 osób okazał się on bezskuteczny”.
Choć w opresji pomocy może (i powinien) udzielić każdy, są ludzie, którzy dobrowolnie zobowiązują się, że nawet z narażeniem siebie będą ratować innych — to ratownicy. Zapewne najstarszymi historycznie wyspecjalizowanymi ratownikami są ratownicy górniczy, a najczęściej przez nas spotykanymi — ratownicy medyczni, jeżdżący w karetkach. Wszyscy ratownicy — niezależnie od trudności, które przyjdzie im pokonać — starają się jak najszybciej odnaleźć poszkodowanych, dotrzeć do potrzebujących, nieść pomoc: „Kiedy otworzono pierwszy chodnik, zauważono w błocie ślady stóp, za któremi oddział ratunkowy szedł tak długo, aż napotkał na nieszczęśliwych, których wydobyto szczęśliwie. Od uratowanych dowiedziały się oddziały, ratunkowe, że my u góry jesteśmy jeszcze przy życiu i natychmiastowy ratunek jest niezbędny. Nikt jednak nie odważył się ruszyć, ponieważ lampy palić się nie chciały. Usłyszawszy to Furgoł, powiada: «Kiedy wy nie chcecie, to ja pójdę. Tylko mi dajcie trochę posiłku i lampę z olejem» Widząc odwagę Furgoła, wszyscy zabrali się do pracy i pracowali aż nas wydobyli” („Praca…”).
Krócej, ale już od ponad 100 lat, od 1909 r., działa Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (TOPR). Ratownicy tatrzańscy, którzy stali się wzorem dla całego ratownictwa górskiego w Polsce, niezmiennie ślubują słowami: „Ja niżej podpisany (…) w obecności Naczelnika Straży Ratunkowej w.p.(…) oraz świadka w.p. (…) dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy — bez względu na porę roku, dnia i stan pogody — stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony i udam się w góry według marszruty i wskazań Naczelnika lub jego Zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy. Postanowienia statutu Pogotowia i regulaminu dla członków czynnych będę wykonywał ściśle, jak również rozkazy Naczelnika, jego Zastępcy i Kierowników Oddziałów. Obowiązki swe pełnił będę sumiennie i gorliwie, pamiętając, że od mego postępowania zależnem być może życie ludzkie. W zupełnej świadomości przyjętych na się trudnych obowiązków i na znak dobrej swej woli powyższe przyrzeczenie przez podanie ręki Naczelnikowi potwierdzam”. W innych pasmach gór Polski działa od lat 50. Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (GOPR).
W potocznym języku ratownik bez dodatkowych określeń, a bardzo często dziś także ratowniczka — to osoba, która czuwa nad bezpieczeństwem kąpiących się w morzu, jeziorze lub pływających w basenie. W języku bardziej oficjalnym od lat 60., gdy organizacja ta została utworzona, pojawia się określenie ratownik WOPR — Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Na kilka słów zasługuje też mocno związany z ratownikami wyraz pogotowie. Próżno go szukać w dawniejszych słownikach — pojawia się dopiero w „Słowniku warszawskim” (1900-1927) jako «stan gotowości» najpierw, a dopiero w drugim znaczeniu jako «instytucja udzielająca pomocy». Wcześniejsze słowniki notują tylko formę przysłówkową na pogotowiu (SWar też w pogotowiu) ‘w gotowości’: „«Strzelby — krzyknęli wszyscy — mieć na pogotowiu!»// Asesor wołał ciągle: „Ołowiu, ołowiu!” (A. Mickiewicz, „Pan Tadeusz”, ks. III).
Magdalena Derwojedowa
Ilustracje: miniatura Andromedy ratowanej przez Perseusza jadącego na Pegazie, Christine de Pisan, „Épître d’Othéa”, BL Harley 4431, f. 98v, ok. 1460, domena publiczna, http://www.bl.uk/IllImages/Ekta/mid/E026/E026804.jpg; miniatura Perseusz ratujący Andromedę, Christine de Pisan, „Épître d’Othéa”, ok. 1460, f. 1r, Cologny, Fondation Martin Bodmer, Cod. Bodmer 49, CC BY NC, http://www.e-codices.unifr.ch/fr/fmb/cb-0049/17r/0.